PZL TS-8 „Bies” - polski samolot treningowy przeznaczony do szkolenia pilotów odrzutowców

PZL TS-8 Bies
Fotografia: commons.wikimedia.org / Autor: Grzegorz Jereczek


PZL TS-8 „Bies”, nr boczny 0710

Żeby poznać historię tego modelu samolotu treningowego, trzeba przyjrzeć się maszynom projektowanym przez amerykańskiego konstruktora Jacka Northropa. Wzorowane bowiem na jednym z jego dolnopłatów (Northrop Gamma z początku lat 30. XX wieku) prototypy PZL 13, samolot pasażerski, a potem PZL 23 „Karaś”, samolot liniowy, były bezpośrednimi przodkami „Biesa”. Doświadczenia zdobyte przy ich konstruowaniu zespół inż. Tadeusza Sołtyka (od inicjałów konstruktora pochodzi oznaczenie modelu - „TS”) wykorzystał przy projektowaniu zamówionego w 1952 roku samolotu treningowego.

Odrzutowiec?

„Bies”, dolnopłatowiec o całkowicie stalowej konstrukcji, jest symbolem powojennego odrodzenia się polskiej myśli technicznej. Był napędzany polskim silnikiem zaprojektowanym przez inż. Wiktora Narkiewicza, wzorowanym na amerykańskim silniku Jacobs. Miał zastąpić przestarzałe już modele LWD „Junak-2” i Jakowlew Jak-11. Przeznaczony był do szkolenia pilotów samolotów odrzutowych, na których zaczynało się opierać lotnictwo polskie. Opracowanie modelu zaczęto w 1953 roku. Podczas prac projektowych zastępca T. Sołtyka, mgr inż. Jerzy Świdziński, zaproponował dość nowatorskie rozwiązanie układu samolotu, które mogłoby pozwolić na zmianę napędu na odrzutowy. Pomysł ten nie spotkał się jednak z aprobatą, choć według niektórych źródeł wykonano kilka projektów koncepcyjnych samolotu w różnych układach (m. in. ze śmigłem pchającym na końcu kadłuba czy w układzie dwubelkowym ze śmigłem pchającym).

Prace nad „Biesem” zapewne zakończyłyby się wcześniej, ale ekipa inż. Sołtyka w międzyczasie otrzymała polecenie przeprojektowania podwozia w samolocie „Junak-2”. Zespół uwinął się z tym zadaniem błyskawicznie i już we wrześniu 1953 został oblatany TS-9 „Junak-3” z nowym, trójpodporowym podwoziem. Ekipa mogła wrócić do przerwanej pracy nad „Biesem”.

Nareszcie w powietrzu

Pierwsze loty odbyły się w 1955. Próby wykazały, że „Bies” ma dobre właściwości pilotażowe oraz osiągi. Używano go do treningu podstawowego pilotów, nauki akrobacji, bombardowania, lotów nawigacyjnych, a także lotów bez widoczności ziemi. Ponieważ założenia konstruktorów potwierdziły się w zupełności i samolot już przy pierwszych próbach wykazał swą nieprzeciętną jakość, natychmiast rozpoczęto seryjną produkcję „Biesa”. Był to pierwszy po wojnie polski samolot wyprodukowany w dużej serii. W lotnictwie wojskowym służył mniej więcej do połowy lat 60. XX wieku; sukcesywnie zastępowany przez odrzutowce TS-11 „Iskra”, „Bies” zaczął przechodzić do lotnictwa cywilnego.

Rekordzista

Podobno wielu instruktorów pilotażu mówiło o „Biesie”, że ma zasadniczą wadę – jest… za łatwy. Był wygodny, wdzięczny i posłuszny. Pilot inż. Ludwik Natkaniec zdołał nim bezpiecznie i praktycznie bez uszkodzeń wylądować nawet po wyrwaniu się w locie silnika WN-3 (przyczyną usterki było obluzowanie się zamka maski). Model ten ma na koncie także kilka rekordów, ustanowionych w latach 1956 – 1957: międzynarodowy rekord wysokości – 7084 m (inż. Andrzej Abłamowicz), krajowy rekord prędkości na różnych dystansach (od 500 do 2000 km) czy międzynarodowy rekord prędkości na trasie 2000 km samolotów tej klasy (inż. L. Natkaniec). Chociaż czas wojskowej służby „Biesa” dobiegł końca, tę kolebkę polskich pilotów po dziś dzień można ujrzeć na polskim niebie.